Info
Więcej o mnie.
		
		Wykres roczny
                 
		Archiwum bloga
- 2015, Sierpień2 - 0
 - 2015, Lipiec3 - 0
 - 2015, Czerwiec5 - 0
 - 2015, Maj6 - 0
 - 2015, Kwiecień5 - 0
 - 2015, Marzec4 - 0
 - 2014, Październik2 - 0
 - 2014, Czerwiec4 - 0
 - 2014, Maj14 - 0
 - 2014, Kwiecień12 - 0
 - 2014, Marzec7 - 0
 - 2013, Listopad1 - 0
 - 2013, Październik2 - 0
 - 2013, Wrzesień5 - 0
 - 2013, Sierpień12 - 0
 - 2013, Lipiec12 - 0
 - 2013, Czerwiec9 - 0
 - 2013, Maj11 - 2
 - 2013, Kwiecień11 - 2
 - 2013, Marzec4 - 1
 - 2012, Listopad1 - 0
 - 2012, Październik2 - 8
 - 2012, Wrzesień3 - 4
 - 2012, Sierpień11 - 2
 - 2012, Lipiec13 - 7
 - 2012, Czerwiec7 - 1
 - 2012, Maj9 - 0
 - 2012, Kwiecień7 - 5
 - 2012, Marzec8 - 1
 - 2012, Styczeń1 - 0
 - 2011, Grudzień2 - 0
 - 2011, Październik3 - 8
 - 2011, Wrzesień12 - 0
 - 2011, Sierpień13 - 0
 - 2011, Lipiec17 - 0
 - 2011, Czerwiec21 - 12
 - 2011, Maj30 - 13
 - 2011, Kwiecień16 - 19
 - 2011, Marzec4 - 0
 
Dane wyjazdu:
	    
      
	       54.20 km 
	       34.00 km teren
	    
	    
	       02:22 h
	       22.90 km/h:
	    
        Maks. pr.:55.75 km/h
        Temperatura:24.0
        HR max:183 (%)
        HR avg:153 (%)
       
        Kalorie: 1452 kcal
        Rower:Zabójcza Trucizna
	  Nie będzie tytułu, bo nie mam pomysłu :P
Poniedziałek, 5 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 0
Zima idzie, czego oznaką jest fakt, iż pies odmawia wstawania o 6 nad ranem na spacer. W związku z tym trzeba bez chwili zawahania wykorzystywać te pojedyncze przejawy lata, którego w tym roku nie było. Dzień dzisiejszy należał właśnie do tych przejawów. Dlatego wytargałam Truciznę, zasiadłam na niej i pojechałam (uprzednio, tj.przed wytarganiem, ucinając sobie 10min drzemkę, coby nie zrobić tego w trakcie jazdy, bo można wtedy przegapić coś ciekawego ;). Planu nie było, tylko założenie, że skromne trzy dyszki to już zawsze będzie coś i lepiej przejechać chociaż tyle, niż nic. Nie spodziewałam się, że będzie mi się chciało jeździć więcej, jako że nie odzyskałam jeszcze równowagi wewnętrznej po masakrze zwanej Carpathią ;) Ale o dziwo, ta dammm! jeździło mi się tak dobrze, że zrobiłam uczciwy 55km trening, z interwałami i w ogóle... Trochę w terenie, 4 reje, powrót jednakowoż terenem. Tylko, do diaska! zapomniałam, że koszulka, którą założyłam, ma niezwykle lichą kieszonkę i zgubiłam imbusy ;( Moje kochane imbusy, które towarzyszyły mi zawsze i wszędzie... chlip, chlip :( W związku z tym postuluję dać poręczny, kieszonkowy zestaw narządek rowerowych jako nagrodę na najbliższych zawodach, w których wystartuję i stanę na pudle :D Kategoria Treningi?
	  Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
	
