Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzę ja, goszyg, z miasta Gdańsk. Z bikestats dla przyjemności i zdrowia przejechałam 10287.52 kilometrów w tym 6679.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h - nie ma się czym chwalić ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy goszyg.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Carpathia "Delirium" Venture

Dystans całkowity:345.30 km (w terenie 165.00 km; 47.78%)
Czas w ruchu:24:03
Średnia prędkość:14.36 km/h
Maksymalna prędkość:65.29 km/h
Maks. tętno maksymalne:186 (0 %)
Maks. tętno średnie:159 (0 %)
Suma kalorii:13799 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:69.06 km i 4h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.40 km 40.00 km teren
06:13 h 10.20 km/h:
Maks. pr.:49.25 km/h
Temperatura:23.0
HR max:183 (%)
HR avg:142 (%)
Kalorie: 3174 kcal

CTRV Etap 5

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Korbielów - Hala Miziowa - Hala Rysianka - Hala Lipowska - Hala Boracza - Milówka - Węgierska Górka - Radziechowy - Lipowa - Ostre - Skrzyczne - Szczyrk

No i ostateczne creme de la creme :) Na początek Hala Miziowa. Wybraliśmy trasę sugerowaną zeszłorocznej Carpathii, czyli szuter wzdłuż wyciągu na szczyt. Na podstawie zdjęć można sądzić, że dało się to podjechać. Fakt, bywały momenty. Po 100-200m dało się czasem jechać, ale przeważnie była taka pionizacja, że i wgramolić się było ciężko. Na 5km ponad 600m przewyższenia. Na Miziowej zasłużony izotonik. Zwłaszcza, że chłopaki się nie dogadali, weszli każdy innym wejściem i każdy z nich kupił po 2 browary - dla siebie i dla tego drugiego. W związku z czym piliśmy wszyscy ;) Potem przejazd na Rysiankę - generalnie super, chociaż też były fragmenty z cyklu MTBut. Na Rysiance znów popas. Potem trasą zeszłoroczną ku Hali Boraczej. Na fullu to jednak zupełnie co innego. Wszystko do zjechania i to bez problemów i nawet bez cykora. Bajka :) Potem przepiękny zjazd zielonym do Milówki. Fantastyczny singielek. W Milówce znów popas. A potem trochę przejazdów asfaltami przez rozmaite wioski aż wreszcie doczłapaliśmy się pod Skrzyczne i ruszyliśmy ku górze. 10km żmudnego turlania się pod górę, na szczęście droga dość wygodna, więc w miłym towarzystwie, zabawiając się rozmową, można było to łyknąć. Na Skrzycznem piździło jak zwykle. Pamiątkowe zdjęcia i dzida w dół, żeby zdążyć przed zmrokiem. Niestety zjechać udało się tak mniej więcej do połowy, nartostradą, czyt. gruzowiskiem. Potem raz że było już za ciemno, żeby jechać singlem przez las, a dwa, że mieliśmy w zespole jednego kapcia i nie mogliśmy go zostawić samego. Na szczęście nasz przewodnik, który zorganizował nam kwaterę na stoku Skrzycznego, doskonale znał ścieżkę nawet po ciemku i w rezultacie sprowadził nas bezpiecznie do domu, przez chaszcze, jeżyny, po kamieniach, ale bez żadnych ofiar :) A w domu czekał izotonik, potem szybki prysznic i pyszna kolacja w Szczyrku :)

Dane wyjazdu:
68.41 km 10.00 km teren
03:32 h 19.36 km/h:
Maks. pr.:65.29 km/h
Temperatura:25.0
HR max:178 (%)
HR avg:145 (%)
Kalorie: 1932 kcal

CTRV Etap 4

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Bystra - Sidzina - Przeł. Zubrzycka - Zubrzyca Górna i Dolna - Jabłonka - Lipnica Wielka - niebieski szlak przez granicę - Oravska Polhora - Korbielów

Plan był fajny - przez Pasmo Policy do Zawoji a stamtąd el classico jak rok temu, przez Słowację do Korbielowa. Ale po pierwsze za długo rano było kokoszenia się (pułkownik nie zarządził wyjazdu o 9.30 i tak to potem wyszło), a poza tym pogoda cusik niepewna sie zrobiła ... tzn. konkretnie to jakaś burza zaczęła krążyć dookoła. W związku z tym na początek podwózka autami z Rabki do Bystrej, a stamtąd głównie asfaltami, do Korbielowa. Oprócz tego, że spędziłam kolejny fajny dzień w znakomitym towarzystwie na rowerze, to nic szczególnie ciekawego się nie wydarzyło. Oprócz tego, że z daleka było widać, jak nad Babią Górą i Pasmem Policy szaleje burza z piorunami. Zatem nie ma co żałować, że czas nam nie pozwolił się tam wbić, bo byśmy płakali ...

Dane wyjazdu:
56.37 km 35.00 km teren
04:20 h 13.01 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max:185 (%)
HR avg:157 (%)
Kalorie: 2640 kcal

CTRV Etap 3

Środa, 22 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Krościenko - Ochotnica - baza pod Gorcem - Gorc - Jaworzynka Kamieniecka - Turbacz - Bacówka pod Maciejową - Rabka

Hurra! Jak podpułkownik coś zarządzi, to musi się udać ;) Ustalone było "ruszamy o 9.30" i tak też uczyniliśmy. Wprawdzie tylko 60% ekipy się wywiązała, ale zrobiliśmy to :) Pozostałe 40% dogoniło nas w trakcie postoju na lody ;) Na początek asfalt do Ochotnicy - przyznaję - towarzystwu nie chciało się jechać przez Marszałek i Lubań. Zupełnie nie wiem czemu, ja wspominam tamten podjazd całkiem znośnie ;) Ale odpuściliśmy sobie, Przeł. Knurowską też postanowiliśmy ominąć, dlatego z Ochotnicy poszliśmy zielonym w stronę Gorca. No, nie całkiem zielonym. Chcieliśmy do końca wykorzystać asfalt i szuterek i tak też zrobiliśmy, ale potem wykorzystała nas łąką i las ;) Chociaż nie powiem - łączka była ładna :) Na szczęście było jej tylko trochę. Chaszczy też tylko trochę. Wbiliśmy się wreszcie na szlak zielony, a tam troszkę góra-dół (więcej niestety tego pierwszego) aż dotarliśmy do bazy namiotowej pod Gorcem. Tam wymoczyliśmy się w źródełku (paskudnie gorąco było i słońce paliło) - trochę wygłupów, potem "ruch sceniczny" ku uciesze kolegów ;), trochę picia ... i na koniec okazało się, że jestem cała mokra - łącznie ze skarpetkami i pampersem, a te dwie rzeczy akurat nie rokują dobrze przed podjazdem/podejściem ... ale na szczęście nim sobie coś poobcierałam, to zdążyłam wyschnąć. W ogóle to trzeba docenić jak dużego farta mieliśmy, gdyż tuż obok, w zasadzie po drugiej stronie grani, przeszła burza. Ale nas i nasz dalszy szlak na szczęście ominęła, więc bez przeszkód dotarliśmy na Turbacz. A tam żurek, ryż z jagodami, piwko i temu podobne atrakcje ... Za to potem zaczęło się najlepsze czyli zjazd :D Kocham mojego Speca! Zjazd czerwonym szlakiem z Turbacza do Rabki - bossssski :) Blisko końca udało mi się nawet nie zabić na drzewie (to była kwestia ok. 2cm, ale udało się :) A w Rabce czekała nas mała wpadka z noclegiem, na szczęście udało się sprawę rozwiązać i wyjść na swoje. Kolejny znakomity dzień :)

Dane wyjazdu:
70.70 km 50.00 km teren
04:46 h 14.83 km/h:
Maks. pr.:57.08 km/h
Temperatura:33.0
HR max:184 (%)
HR avg:151 (%)
Kalorie: 2760 kcal

CTRV Etap 2

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Krynica - Runek - Bacówka nad Wierchomlą - Wierchomla - Piwniczna - Rytro - Wielki Rogacz - niebieski graniczny - Dol. Białej Wody - Jaworki - Szczawnica - Krościenko

Bossski dzień :) Wtedy właśnie w sposób ostateczny i nieodwołalny zrozumiałam, że na sztywniaku w góry nigdy więcej nie pojadę i że kocham swojego Speca :D Na podjazdach w terenie, mimo że cięższy, radzi sobie lepiej, na zjazdach ... nawet nie ośmielę się porównywać. Ileż miałam frajdy i radości tego dnia ... większość trasy w terenie, zjazdy, podjazdy, widoki ... to było właśnie to, co zawsze chciałam robić na rowerze i w którym to celu nabyłam Stumpiego. Popas w bacówce nad Wierchomlą obfitował w piękne widoki, kolejny popas w Rytrze z moczeniem nóg w Popradzie obfitował w wesołe scenki ... żyć nie umierać :) Ale esencją był zjazd z Wielkiego Rogacza, najpierw do granicy, potem niebieskim a na koniec żółtym do Jaworek ... coś przepięknego :) I te widoki ... A w Jaworkach zasłużony izotonik w znakomitym towarzystwie, kapela góralska ...

Dane wyjazdu:
86.42 km 30.00 km teren
05:12 h 16.62 km/h:
Maks. pr.:59.37 km/h
Temperatura:30.0
HR max:186 (%)
HR avg:159 (%)
Kalorie: 3293 kcal

CTRV Etap 1

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Tylawa - Polany - Huta Polańska - Ożenna - Nizna Polianka - Bardejov - Kurovske Sedlo - Tylicz - Krynica

Chłopaki byli już rozgrzani dwoma wcześniejszymi prologami, dla mnie to był pierwszy etap. Czyli jechałam na świeżości, czego niektórzy mi zazdrościli ;) Początek trasą sugerowaną zeszłorocznej Carpathii - szlak rowerowy, z mapy wynika, że przyjemny szuterek ... ale nieee ... początek szlaku wiódł przez łąkę, w dodatku pod górę, którą to łąkę niektórzy będą chyba długo wspominać jako wielką traumę, w każdym razie co najmniej do końca wyjazdu tkwiła niczym cierń w sercu niektórych ;) Potem trochę błotka, trochę krzaków i faktycznie objawił nam się całkiem przyjemny szuterek. Ale długo nim nie jechaliśmy, zrobiliśmy odbicie żółtym na Hutę Polańską a potem jeszcze jedno odbicie z żółtego ... i koniec końców znaleźliśmy się przy szlabanie "Wstęp surowo wzbroniony. Teren monitorowany." Co działo się pomiędzy - przemilczę ;) Potem błyskawiczny zjazd dziurawym asfaltem (tylko widziałam, dziur nie czułam - kocham mojego Speca :) do Ożennej, a tam esencja Karpatki, czyli popas w sklepie :D Dalsza część etapu nie była już taka sympatyczna, bo trzeba było gdzieś te kaemy natłuc, a pora już niewczesna się zrobiła, więc wybraliśmy trasę przez Słowację jako krótszą. W istocie - 50 a 70km to jest pewna różnica. Szkoda tylko, że było asfaltowo. Tam już mi trochę miłość do Stumpiego zelżała, ale dało się wytrzymać. Najgorszy był podjazd na Przeł. Tylicką - 8km asfaltu pod górę w pełnym słońcu, a nie można zapominać, że temperatura oscylowała w okolicach 30st. w cieniu :/ Ale na szczęście potem w dół do Tylicza, tam przerwa na lody, potem jeszcze troszkę pod górkę i zjazd do Krynicy, gdzie trudno było się poruszać ze względu na gęstość zaludnienia. A najbardziej wesołym akcentem była 300metrowa kolejka do lodziarni - że im się chciało tam stać ... :P Ale, ale ... zjazd do Krynicy to jeszcze nie był koniec, bo z centrum trzeba było się wbić na kwaterę i na tym krótkim odcinku zdobyliśmy kolejne imponujące przewyższenia. Nie wiem ile dokładnie, ale mieszkaliśmy prawie w najwyższych domach, tuż pod zielonym szlakiem ... czyli zaliczka przewyższeń na kolejny dzień została zrobiona wieczorem :)