Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzę ja, goszyg, z miasta Gdańsk. Z bikestats dla przyjemności i zdrowia przejechałam 10287.52 kilometrów w tym 6679.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h - nie ma się czym chwalić ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy goszyg.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
115.00 km 75.00 km teren
09:00 h 12.78 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:183 (%)
HR avg:155 (%)
Kalorie: 4150 kcal

Harpagan 43 Czarna Woda

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 3

Po raz kolejny zaprawdę powiadam, iż do całkiem normalnych nie należę i podoba mi się to ;-) Bo tak naprawdę biorąc pod uwagę splot różnorakich okoliczności w ostatnim czasie (nie chodzi tu tylko o awarię, a nawet AWARIĘ roweru) to wyjazd na Harpa był umiarkowanie sensowny. Chociaż nie tak absurdalny jak jesienią. Więc jest postęp ;-) Postęp jest również jeśli chodzi o liczbę punktów (zarówno wagowych jak i punktów-miejsc), więc i to na plus. No ale oczywiście sedno sprawy to towarzystwo, którego nigdzie indziej takiego nie doświadczę i takiej frajdy ze sponiewierania się nie będę miała :-)Żeby było jeszcze przyjmniej, to obudził nas odgłos ulewy. No ale można się było tego spodziewać, no bo jak to - Harpagan bez deszczu albo chociaż błota? Na szczęście do momentu startu przestało, bo już chciałam wziąć mapę, pójść spać i wyjść na rower jak się rozpogodzi ;-) Po drodze wprawdzie jeszcze tak do 13tej zdarzały się przelotne opady, ale na szczęście stosunkowo mało dokuczliwe.
A przechodząc do meritum, czyli jeżdżenia na rowerze, to zaczęłam ambitnie z ekipą jak jesienią. Dotrwałam tak do 4tego naszego punktu (czyli PK8, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie), gdzie stwierdziłam, że prąd mi odcięło całkowicie i bezkompromisowo i w ogóle dopóki się nie najem, to nigdzie nie jadę i pie***lę i w ogóle, a tempo naszego nawigatora jest dla mnie nie do przyjęcia. Podobnie chciałam zrobić na wcześniejszym punkcie, ale chłopcy mnie trochę zmotywowali. Na PK8 postanowiłam zmodyfikować trasę po swojemu, czyli odpowiednio ją skrócić. Zjadłam, odpoczęłam chwilę, wygrzebałam mapę, przypomniałam sobie jak się tego używa i pojechałam. Kolejny punkt zdobyłam sama, jeszcze następny zresztą też. Ale pomiędzy nimi odebrałam telefon od jednego z moich ulubieńców, że oni też odłączyli się od nawigatora, bo jego tempo było nie do przyjęcia i postanowili ponownie połączyć się ze mną. Co niniejszym uczyniliśmy, gdyż poczekałam na nich prawie godzinę na PK12. Dali się nawet namówić na jeszcze kilka punktów, a konkretnie trzy. Z czego jeden z nich w Odrach, więc za całe 2zł od osoby zwiedziliśmy kamienie, naładowaliśmy się boską energią i zajechaliśmy do bazy o porze, która pozwalała skorzystać z lodowatego prysznica jeszcze bez tłoku. A potem było już tylko przyjemniej ;-)


Komentarze
goszyg
| 12:31 środa, 25 kwietnia 2012 | linkuj Noo... coś w tym jest, w ogóle nie czułam potem zmęczenia :-)) A wynik faktycznie lepszy niż jesienią, ale do Twojego wciąż mi daleko ;-) Ale jeżeli utrzymam tendencję wzrostową, to za kilka edycji zostanę Harpaganem ;-))
emonika
| 08:21 środa, 25 kwietnia 2012 | linkuj aaaa no i oczywiście gratuluję wyniku :)
emonika
| 08:19 środa, 25 kwietnia 2012 | linkuj Hej Gośka - po takim wysiłku zimny prysznic ponoć jest zbawienny na nasze mięśnie :)
pozdr.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!