Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzę ja, goszyg, z miasta Gdańsk. Z bikestats dla przyjemności i zdrowia przejechałam 10287.52 kilometrów w tym 6679.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h - nie ma się czym chwalić ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy goszyg.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
56.37 km 35.00 km teren
04:20 h 13.01 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max:185 (%)
HR avg:157 (%)
Kalorie: 2640 kcal

CTRV Etap 3

Środa, 22 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Krościenko - Ochotnica - baza pod Gorcem - Gorc - Jaworzynka Kamieniecka - Turbacz - Bacówka pod Maciejową - Rabka

Hurra! Jak podpułkownik coś zarządzi, to musi się udać ;) Ustalone było "ruszamy o 9.30" i tak też uczyniliśmy. Wprawdzie tylko 60% ekipy się wywiązała, ale zrobiliśmy to :) Pozostałe 40% dogoniło nas w trakcie postoju na lody ;) Na początek asfalt do Ochotnicy - przyznaję - towarzystwu nie chciało się jechać przez Marszałek i Lubań. Zupełnie nie wiem czemu, ja wspominam tamten podjazd całkiem znośnie ;) Ale odpuściliśmy sobie, Przeł. Knurowską też postanowiliśmy ominąć, dlatego z Ochotnicy poszliśmy zielonym w stronę Gorca. No, nie całkiem zielonym. Chcieliśmy do końca wykorzystać asfalt i szuterek i tak też zrobiliśmy, ale potem wykorzystała nas łąką i las ;) Chociaż nie powiem - łączka była ładna :) Na szczęście było jej tylko trochę. Chaszczy też tylko trochę. Wbiliśmy się wreszcie na szlak zielony, a tam troszkę góra-dół (więcej niestety tego pierwszego) aż dotarliśmy do bazy namiotowej pod Gorcem. Tam wymoczyliśmy się w źródełku (paskudnie gorąco było i słońce paliło) - trochę wygłupów, potem "ruch sceniczny" ku uciesze kolegów ;), trochę picia ... i na koniec okazało się, że jestem cała mokra - łącznie ze skarpetkami i pampersem, a te dwie rzeczy akurat nie rokują dobrze przed podjazdem/podejściem ... ale na szczęście nim sobie coś poobcierałam, to zdążyłam wyschnąć. W ogóle to trzeba docenić jak dużego farta mieliśmy, gdyż tuż obok, w zasadzie po drugiej stronie grani, przeszła burza. Ale nas i nasz dalszy szlak na szczęście ominęła, więc bez przeszkód dotarliśmy na Turbacz. A tam żurek, ryż z jagodami, piwko i temu podobne atrakcje ... Za to potem zaczęło się najlepsze czyli zjazd :D Kocham mojego Speca! Zjazd czerwonym szlakiem z Turbacza do Rabki - bossssski :) Blisko końca udało mi się nawet nie zabić na drzewie (to była kwestia ok. 2cm, ale udało się :) A w Rabce czekała nas mała wpadka z noclegiem, na szczęście udało się sprawę rozwiązać i wyjść na swoje. Kolejny znakomity dzień :)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!