Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzę ja, goszyg, z miasta Gdańsk. Z bikestats dla przyjemności i zdrowia przejechałam 10287.52 kilometrów w tym 6679.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h - nie ma się czym chwalić ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy goszyg.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Przejażdżki

Dystans całkowity:5546.78 km (w terenie 3677.50 km; 66.30%)
Czas w ruchu:327:05
Średnia prędkość:16.90 km/h
Maksymalna prędkość:76.98 km/h
Suma podjazdów:464 m
Maks. tętno maksymalne:197 (0 %)
Maks. tętno średnie:171 (0 %)
Suma kalorii:171171 kcal
Liczba aktywności:187
Średnio na aktywność:29.66 km i 1h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
32.37 km 15.00 km teren
01:45 h 18.50 km/h:
Maks. pr.:43.34 km/h
Temperatura:10.0
HR max:176 (%)
HR avg:140 (%)
Kalorie: 973 kcal

Dla odmiany spokojnie i wesoło

Piątek, 16 marca 2012 · dodano: 16.03.2012 | Komentarze 0

Tym razem dla odmiany spokojnie, żeby nie przeleżeć kolejnego weekendu w łóżku. A pogoda dzisiaj była tak zachęcająca, że trzeba by być głupkiem, żeby mając chociaż chwilę wolnego czasu, nie wykorzystać jej na rower :P Miało być krótko, umiarkowanie szybko, bez przemęczania się. Aż tu nagle zadzwonił kolega (ale się nie dodzwonił, więc oddzwoniłam ;) i okazało się, że jest w tym samym lesie, tylko kawałek dalej i że moglibyśmy się spotkać. To i tak zrobiliśmy. Potem rozmawiając, na spokojnie, zatrzymując się nieraz pojeździliśmy wspólnie, eskortowałam go bliżej domu (czyli do Sopotu) i tempem już żwawym (bo się zimno zrobiło) wróciłam do domu :) Ot i takie to udane piątkowe popołudnie :D
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
15.72 km 12.00 km teren
00:59 h 15.99 km/h:
Maks. pr.:30.74 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal

Dzieci się cieszą ze śniegu, psy się cieszą ze śniegu, Truciźnie też się należało ;-)

Wtorek, 17 stycznia 2012 · dodano: 17.01.2012 | Komentarze 0

Miałam ochotę wytaplać się razem z Poisonem w śniegu. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Zwłaszcza, że jakiś tydzień temu, w przypływie zapału do czynienia rzeczy pożytecznych, zrobiłam porządek z tylnym hamulcem. Zastosowawszy wprawdzie rozwiązanie tymczasowe, ale jednak. Działa. I to wyłącznie wtedy, kiedy chcę, a nie bez przerwy ;)
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
10.00 km 10.00 km teren
00:45 h 13.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:

Test-bike Stumpi :D

Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 03.12.2011 | Komentarze 0

Aaaaa... krótka, ale jakże ogromna radość i przyjemność mnie dzisiaj spotkała! :D 10km w lesie na Specu Stumjumperze... było bossssko! :D
No to teraz: "Drogi Święty Mikołaju..." ;-))
Albo "Szukam sponsora" ;-))
Albo po prostu trzeba się wziąć ostro do roboty i po prostu na niego zarobić, nie ma rady ;-)

Dane wyjazdu:
21.33 km 17.00 km teren
01:01 h 20.98 km/h:
Maks. pr.:41.24 km/h
Temperatura:11.0
HR max:181 (%)
HR avg:153 (%)
Kalorie: 617 kcal

Taką zimę to ja lubię :-)

Piątek, 2 grudnia 2011 · dodano: 02.12.2011 | Komentarze 0

Spodziewałby się kto, że w grudniu będę takie rzeczy wyprawiać? Tzn. jeździć na rowerze, ubrana całkiem normalnie, wprawdzie "na długo", ale bez karkołomnych zestawień typu ocieplane spodnie z lidla a pod spodem pampers z prawdziwego zdarzenia... i na domiar wszystkiego - bez paputków na butach!!! Zgroza, w październiku bardziej marzłam na rowerze, niż w grudniu. Świat na głowie staje. To kolejny dowód. Szkoda tylko, że dni przykrótkie. Bez wczesnego wyjścia z pracy o rowerowaniu nie ma mowy, bo po ćmoku nie lubię jakoś. Może dlatego, że nie mam porządnego oświetlenia ;-) No w każdym razie dzisiaj się udało zrobić mała rundkę standardowymi trasami i dobrze mi z tym :D Ciekawe czy ta zima cała taka zamierza być... ?? ;-)
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
37.10 km 32.00 km teren
01:55 h 19.36 km/h:
Maks. pr.:48.30 km/h
Temperatura:10.0
HR max:185 (%)
HR avg:159 (%)
Kalorie: 1244 kcal

RJnO jako spotkanie towarzyskie

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 29.10.2011 | Komentarze 2

W ten weekend PKO Harpagan organizuje ostatnie w tym sezonie zawody w RJnO. Miałam nawet zamiar wystartować, ale że start właśnie dzisiaj, przypomniało mi się dzisiaj rano ;) W związku z tym postanowiłam chociaż wpaść, przywitać ze znajomymi, porozmawiać chwilę, zrobić kilka zdjęć i mieć jakiś konkretny cel, który zmobilizuje mnie do wyjścia na rower po 2 tyg. przerwy. I ten właśnie plan zrealizowałam :) Forma masakryczna, chyba w tej chwili przeżywam szczyt roztrenowania ;) Każda droga, która prowadziła choćby minimalnie pod górkę, była już dla mnie męcząca. Ale kolory jesieni w lesie, jak i odcinki prowadzące w dół :D rekompensowały wszelkie trudy. Poza tym rower w stopniu umiarkowanym nadawał się do jazdy, gdyż dopiero wczoraj dostąpił zaszczytu jakiegokolwiek mycia i smarowania po błotnistym Harpie ;] O dziwo w jego dzisiejszym działaniu jedynym mankamentem był kończący się tylny hamulec, który chwilami dawał o sobie znać bardzo wyraźnie. Ale spokojnie, w tym roku nie będzie mi już raczej potrzebny ;)
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
135.00 km 45.00 km teren
06:50 h 19.76 km/h:
Maks. pr.:46.77 km/h
Temperatura:8.0
HR max:188 (%)
HR avg:160 (%)
Kalorie: 4388 kcal

Harpagan 42 Elbląg

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 5

Ależ to trzeba mieć zryty czajnik, żeby zrobić coś takiego jak ja. Czyli: niewyleczywszy do końca przeziębienia wybrać się na Harpagana rowerowego w chłód, deszcz i błooocko z bandą wariatów (na szczęście pozytywnie pokręconych ;)
Mój pierwszy Harpagan w życiu. Podejście rozrywkowo-turystyczne. Czyli "Zabawa typu FUN" jak głosi nazwa "teamu", do którego się przyłączyłam. Początkowe zapewnienia lidera tej rozpasanej grupy, że napieramy, jedziemy na wynik itp. trochę mnie przerażały. Ale jak się później okazało - założenia to jedno, a życie pisze całkiem inne scenariusze ;-) Czemu pojechaliśmy taką trasą, a nie inną - "nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem" ;-) Ja tam byłam z założeniem "dobrze się bawić i w miarę możliwości i sił nie dać się zgubić". Dołączenie do tego pracy z mapą przerosłoby mnie na pewno. Do PK7 (który był naszym trzecim) jechało się b.dobrze. Może z wyjątkiem małej wyjebki na betonowych płytach, po której mam na pamiątkę kilka siniaków. O mokrych i zimnych stopach nawet nie wspominam, bo towarzyszyły od początku do końca, w zasadzie był to najpewniejszy i najmniej zmienny element całej wycieczki. Ambitne założenia zweryfikował PK9. Po pierwsze w drodze do niego Sławkowi klękł sprzęt. Tzn. pedał. Gej. I już pojawiła się opcja, że ambicja na bok - będziemy się szybciej ewakuować do bazy. Zresztą byliśmy już i tak na samym końcu mapy, więc chcąc nie chcąc trzeba było wracać ;-) Po osiągnięciu PK9 spędziliśmy upojne chwile myjąc rowery i piorąc rękawiczki w mętnej, zawiesistej kałuży. Niezapomniane przeżycie ;-) I wtedy przyszło nam się rozdzielić - dwóch ambitniejszych i czworo wyluzowanych ze skatowanym sprzętem. Dotarcie stamtąd do jakiejkolwiek normalnie przejezdnej drogi było drogą przez mękę. A konkretnie przez chaszcze, błoto a na koniec obornik. Gówniana sprawa ;-) Konsekwencją tego było spędzenie mnóóóóstwa czasu na podwórku u jakiegoś gospodarza w celu pozbycia się obornika zewsząd. A potem asfaltem, "na czysto" do bazy. Ale wcale blisko ani szybko nie było. Pomijając oficjalny popas w sklepie (tak, WSZYSCY mieliśmy ochotę na colę/pepsi) postoje odbywały się co 15-20 minut na hasło "pedał" albo "gej" - trzeba go było trochę udobruchać, przesmarować i przez jakiś czas współpracował. Do następnego "pedał/gej". Meta osiągnięta ok. godz 17.40. A potem kąpiel pod ciepłym prysznicem - istna rozkosz :D Zwłaszcza, jak wracało czucie w palcach u stóp ;-) Na podsumowanie kilka rzeczy, które mnie zadziwiły: 1) jakoś dawałam radę dotrzymać chłopakom tempa, 2) prawie wcale nie bolała mnie dupa, 3) wieczorem dużo bardziej chciało mi się spać niż pić, 4) rano zaczęło mnie boleć wszystko, albo przynajmniej wiele, ale co najdziwniejsze - prawy Achilles -> wniosek: ból ścięgna Achillesa może przenosić się drogą kropelkową ;-) Tyle. Tak jakby chyba sezon rowerowy zakończony w moim wydaniu :-)

Dane wyjazdu:
33.67 km 30.00 km teren
01:33 h 21.72 km/h:
Maks. pr.:50.40 km/h
Temperatura:15.0
HR max:182 (%)
HR avg:147 (%)
Kalorie: 900 kcal

Trochę ruchu

Wtorek, 20 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 0

Trzeba było mózg dotlenić. Albo zrobić cokolwiek pożytecznego. Bo jak wiadomo - jak się człowiek ma uczyć, to wszystko inne, co może zrobić, jest ważne i pożyteczne. Dzisiaj pożyteczne i ważne i w ogóle niezastąpione było półtorej godziny na rowerze. Co wymyślę jutro - zobaczy się ;)
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
37.69 km 30.00 km teren
01:55 h 19.66 km/h:
Maks. pr.:48.68 km/h
Temperatura:24.0
HR max:185 (%)
HR avg:156 (%)
Kalorie: 1216 kcal

Weekendowa przejażdżka

Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 0

Wreszcie weekend, wreszcie wyspana, wreszcie ładna pogoda... w zasadzie wszystkie warunki potrzebne do wyjścia na rower zaistniały dzisiaj jednoczasowo. To i wyszłam :) Takie tam spokojne kręcenie po ulubionych trasach w TPK - jakoś nie chciało mi się dzisiaj zbyt mocno napierać. Chociaż patrząc na HRavg, to wcale się aż tak nie opierdzielałam :P
Przy okazji natknęłam się na bazę lokalnych zawodów MTBO, co zaowocowało spotkaniem kilku znajomych osób, z czego jednej z nich nie widziałam ze 7 lat i okazało się, że nic a nic się nie zmieniła :) Tym oto sposobem przydarzyła się ponad półgodzinna przerwa w jeżdżeniu. Dla kontaktów towarzyskich - warto! ;)
No i o - tak się sobie przespacerowałam rowerem po lesie, żeby wrócić do domu i stawić czoła wizycie dwóch siostrzeńców (wraz z siostrą i szwagrem).
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
30.47 km 26.00 km teren
01:30 h 20.31 km/h:
Maks. pr.:49.64 km/h
Temperatura:20.0
HR max:182 (%)
HR avg:155 (%)
Kalorie: 939 kcal

Relaksacyjno-towarzysko

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 0

Rekreacyjna przejażdżka ulubionymi ścieżkami TPK, zwieńczona przemiłym spotkaniem towarzyskim "na murkach". Słońce, ciepło, chillout... wraca mi radość z rowerowania ;)
Kategoria Przejażdżki


Dane wyjazdu:
33.47 km 30.00 km teren
01:32 h 21.83 km/h:
Maks. pr.:43.34 km/h
Temperatura:15.0
HR max:189 (%)
HR avg:161 (%)
Kalorie: 1013 kcal

Powrót do roweru c.d.

Czwartek, 1 września 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 0

Drugie usiąście na rower po Karpatce. Tym razem zdecydowanie lepiej. Może dlatego, że nie było upału, a ja miałam ze sobą bidon? Może dlatego, że minęło kilka kolejnych dni odpoczywania od roweru i zaczął powoli odradzać się głód rzeczonego? A może raczej mijać przesyt ;) Bo do głodu jeszcze trochę brakuje :P
W każdym razie nóżka dzisiaj podawała, tzn. po prostu chciało się jechać. Serducho jakoś dziwnie łatwo wchodziło na wysokie obroty, ale na szczęście równie szybko wracało do swoich normalnych rejestrów jak tylko przestawałam nakurwiać jakiś podjazd tempem braci Banach ;) No nie wiem, nie wiem, może jeszcze w tym sezonie na jakimś maratonie dam czadu. Chociaż jak na razie weny na ściganie kompletnie nie mam. Ale to się jeszcze może zmienić. Karpatka jednak wydoiła ze mnie wszystkie zasoby sił, jakie miałam, a nawet te, których nie miałam. Więc po powrocie byłam niejako na energetycznym minusie. Powrót do formy musi trochę potrwać :] Tak czy inaczej obecny sezon rowerowy uważam za wielce udany i nawet jeżeli już żaden sukces się nie przydarzy, to i tak jest zajebiście :)
Kategoria Przejażdżki